wtorek, 11 czerwca 2013

5. paryskie must-see - Wieża Eiffla

Ciągle nie mogę uwierzyć w to, że jestem już tutaj 3 tygodnie. Muszę przyznać, że rzadko pisuję na blogu, bo jestem zwyczajnie... zmęczona. Zajmowanie się dziećmi i ogarnianie domu to jedno, długie częste spacery po mieście (czasem w towarzystwie bagietki wyglądającej chyłkiem z papierowej torebki, która sama każe mi siebie skubać) to drugie, a trzecie to wysiłek związany z językiem francuskim. Zajęcia mam 3 razy w tygodniu po 3 godziny, do tego porozumiewam się w tym języku z coraz to większą liczbą ludzi. Wieczorami autentycznie czuję zmęczenie w mózgu, który 24h/dobę musi napędzać swe trybiki do nieprzerwanej koncentracji. Jednak późniejsze zadowolenie z każdej przebytej rozmowy, z każdorazowego zrozumienia przeczytanego tekstu i załatwienia jakiejś sprawy czy to w sklepie, czy dopytanie o jakąś rzecz człowieka na ulicy - wynagradza cały ten trud. Bo kto powiedział, że trud nie może być przyjemny? 

Ostatnio często bywałam na Polach Marsowych (Champs de Mars), gdzie znajduje się wieża Eiffla. Do tego miejsca mam naprawdę blisko. Oczywiście bez zdjęć się nie obyło. 

Spacer między Sekwaną a Wieżą

Kilka informacji i ciekawostek o Wieży Eiffla
Wieżę zbudowano specjalnie na paryską Wystawę Światową w 1889 roku. Miała zademonstrować poziom wiedzy inżynierskiej i możliwości techniczne epoki, być symbolem ówczesnej potęgi gospodarczej i naukowo-technicznej Francji. Po 20 latach budowla miała być rozebrana. Jej konstruktor, Gustaw Eiffel, nie chciał do tego dopuścić. Postanowił przekazać ją nauce. Założył na wieży laboratorium aerodynamiczne i meteorologiczne. W eksperymentach brał udział Polak, Julian Ochorowicz - którego niektórzy mogą kojarzyć z "Lalki", występuje tam bowiem pod postacią Juliana Ochockiego.

  • Wieża była najwyższą konstrukcją na świecie do 1930 to w Nowym Jorku wzniesiono 319-metrowy Chrysler Building.
  • Podczas silnego wiatru konstrukcja może przechylać się na boki nawet do 7cm.
  • Podczas upałów wysokość wieży zwiększa się od kilku do 18 cm.
  • Średnio co 7 lat konserwatorzy na nowo malują wieżę zużywając ponad 50 ton farby. Do tej pory taki zabieg miał miejsce 17 razy.
  • Wieczorami Wieża zostaje podświetlona, a o każdej pełnej godzinie włączone światełka przez chwilę migają - cudowny widok!
[źródła: http://paryz.miasta.org/s,14,Wieza_Eiffla.htmlhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Wie%C5%BCa_Eiffla]

Przez ostatni tydzień w Paryżu było naprawdę ciepło! Teraz pogoda nieco się pogorszyła; zauważalny spadek temperatury do ok 20 stopni, ale mam nadzieję, że jeszcze słońce szybko wróci. 

Jednego dnia wybrałam się także do Parku Citroen, gdzie znajduje się wielki balon, którym można wznieść się 150 metrów nad ziemię i podziwiać (ponoć) piękną panoramę Paryża. 

Niestety, wieczorne światło nie sprzyjało robieniu zdjęć. Myślę jednak, że balon prezentuje się mimo wszystko imponująco! 


Dlaczego wcześniej napisałam "ponoć?" Otóż dlatego, że niestety wraz z Martą (inną au pair) kiedy przybyłyśmy na miejsce, okazało się, że balon tego dnia jest nieczynny. Zjadłyśmy za to pyszne lody bananowe. Lodów to ja w ogóle tutaj dużo jem. Jednego wieczora wraz z rodzinką jedliśmy na mieście lody Hagen Daaz, a w ciągu tygodnia często udaję się na wspomniany wcześniej plac St-Michel i zajadam się ukochanymi Ben&Jerry's. Cel: skosztować wszystkich smaków! 

Weekend spędziłam bardzo aktywnie. O sobocie napiszę później; w niedzielę odbyła się Komunia chłopca. Na całą imprezę byłam zaproszona jeszcze zanim przyjechałam na miejsce, co było bardzo miłe. Jak wygląda kult we Francji: do pierwszej komunii przystępuje kilkanaścioro dzieci, a nie ok. 100 jak w Polsce. W klasie chłopca katolików jest około pięciu. Na wezwanie "przekażcie sobie znak pokoju" wielebny odbywa spacer po całym kościele podając rękę wszystkim wiernym. W przeciwieństwie do polskiej celebracji, we Francji kościoły na komunię nie są przystrajane, o robieniu zdjęć czy kręceniu filmów w ogóle nie ma mowy. Każdy wierny, który udaje się do Komunii, otrzymuje opłatek... na ręce, i następnie samodzielnie się nim karmi. To tyle z różnic, które zauważyłam. Po mszy udaliśmy się do restauracji, w której spotkałam się z takimi dylematami: którego widelca użyć? Czy mogę sobie wziąć bagietkę, czy muszę czekać na przyniesienie posiłku? Co mam wypić z trzech kieliszków przed moim talerzem: szampana, wino białe, czy czerwone? Postanowiłam odstawić szampana i zająć się konsumpcją białego wina. Koniec końców francuski dziadek, który usadowił się obok mnie i przez całą uroczystość jął pokazywać mi zdjęcia na swoim telefonie ("tu Rio, a tu Portugalia. Tu Alix i Pierre na południu Francji") spojrzawszy na moje pełne kieliszki soczyście sobie ze mnie zakpił! 
Dz: Za mocny szampan, hehe?
Ja: Nie nie, po prostu nie jestem przyzwyczajona do picia alkoholu podczas obiadu...
Dz: No tak! Ale do wódki pewnie jesteś przyzwyczajona, co? 

Swoją drogą: jak kogoś poznaje, najczęstsze skojarzenia obcokrajowców z naszym krajem: wódka, pierogi, ziemniaki, znajomi na Erasmusie, przyjaźni ludzie, Kraków, Warszawa, Auschwitz, no i oczywiście polskie przekleństwa. 

Na dzisiaj to tyle, ale mam nadzieję, że uda mi się szybko napisać kolejnego posta. Do usłyszenia :)

6 komentarzy:

  1. Pisz częściej, pisz! :) Chociaż wiem, że czasami zmęczenie daje o sobie znać. Sama jak byłam ostatnim razem na wakacje jako au pair, to po prostu albo byłam zmęczona, albo miałam co innego do roboty albo "coś". Mimo tego, uważam że to świetna sprawa z takim blogiem, więc mam nadzieję, że będziemy systematyczne.

    Masz świetne włosy! Kojarzą mi się z moją koleżanką o podobnych włosach, jest świetnym człowiekiem ;)

    A powiedz jak Ci jedzenie smakuje? Oprócz bagietek ;D Codziennie na obiad żabie udka? ;)

    Jestem zdziwiona, że bądź co bądź Polacy są tak pozytywnie postrzegani. Zobaczymy co ja zaobserwuję ;)
    Chociaż jeżeli chodzi o obcokrajowców, którzy żyją w PL już od kilku lat, to mówią, że Polacy non stop narzekają i nie umieją się cieszyć dniem codziennym.
    Chyba musimy wziąć to do siebie :)

    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie dziwie sie Tobie, że jesteś zmęczona! Ale notki zawsze przyjemnie sie czyta!
    A czy to ten balon, którym masz zamiar lecieć?

    Naprawdę pogoda wspaniała, jak juz w spódniczce mogłaś wybiec "na miasto" :P

    Hehe...co do przekleństw-to tak chyba zawsze jest że najbardziej zna sie przekleństwa w innym języku:)

    Ben&Jerry's-> TEŻ CHCE TAKI CEL!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. o mamo, 3 razy w tygodniu po 3h nauki języka?! chciałabym tak :) ale nie dziwię się zmęczenia

    OdpowiedzUsuń
  4. Też zazdroszczę tej szkoły językowej!

    Uśmiałam się jak przeczytałam o tej Twojej wpadce z kawiorem! :D
    Z dań francuskich, to uwielbiam jedynie krem brulee. Ale myślę, że po Twoim opisie "Croque Monsieur/Madame" również by mi zasmakowało!

    Daj znać co u Ciebie i jaka pogoda... Teraz w PL są upały, aż trudno wysiedzieć gdzieś na mieście.

    Trzymaj się! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! Cudownie będzie mi czytać Twój blog, tęsknię za Paryżem, chciałabym pojechać tam znowu, i zwiedzić, ale tym razem porządnie, w całości :) Byłaś już pod Sacre Coeur? To najpiękniejsze miejsce jakie tam widziałam, byłam oczarowana! *.*
    Buziaki ze Szwajcarii :)

    OdpowiedzUsuń